Dobrze być kosmitą
Jako dziewczynka na etapie wczesnej podstawówki byłam niezłym hardkorem. Nie dość, że regularnie kupowałam sobie zakazane przez cenzurę domową „Bravo Girl” i z listów czytelników poznawałam problemy młodzieży (bo w obiegu oficjalnym byłam pochłonięta wypełnianiem kodeksu wzorowego ucznia, gdyż były to czasy, kiedy ponad Śląskiem było nie niebo, lecz owalna czerwona odznaka w białej obwódce, głównie dlatego, że nosiłam ciuchy po starszym kuzynie-prymusie i brak odznaki na ramieniu raził nieestetycznym odbarwieniem), to raz nawet, zachęcona przez kumpla, który w dzisiejszych…